No, pomału zmagam się z różnymi funkcjami bloggera, zaaplikowałem przyjemniejszy layout, choć dalej wszystko wygląda na taki misz-masz. Widziałem u paru bloggerów taki fajny widżet do Twittera, który pokazywał ikonke użytkownika. Byłbym wdzięczny za nazwę...
Dzisiaj zacznę muzycznie.
W moim krótkim szarym życiu byłem może na dwóch koncertach - raz będąc małym gżdylem na festynie w Przylepie, na koncercie Urszuli (sic!), i jakiejś dwa lata temu na koncercie Kasi Nosowskiej w Zielonej Górze, przy czym jej twórczości wtedy nie znałem czego żałuję do dziś, bo piosenki z "UniSexBlues" znam na pamięć. Teraz. Nigdy albo nie było okazji, albo nie za bardzo chciałem, bo do 17 roku życia muzyka jakiej słuchałem była najzwyczajniej słaba. Z czego dobrze zdawałem sobie sprawę.
W tym roku bardzo chcę pojechać na jakiś festiwal, co by odrazu rozpocząć "obcowanie z muzyką 3ciego stopnia" z przytupem - patrząc jednak na line-up tegorocznego openera moja klatka piersiowa niespecjalnie wypełniła się narodową dumą - bo powiedzmy sobie szczerze, tegoroczny line-up po prostu ssie. Inaczej sprawa ma się z irlandzkim odpowiednikiem heinekenowego festivalu - Oxegenem.
Kiedy nasz, polski opener zalicza w tym roku kryzys, Oxegen po raz kolejny zaskakuje świetnym line-upem, na tyle świetnym, że pora zacząć myśleć o sfinansowaniu całego przedsięwzięcia, bo nie jest to tania zabawa, o czym za chwilę. Zamiast owijać w bawełnę od razu wymienię listę wykonawców:
- Eminem
- Muse
- Arcade Fire
- Jay-Z
- Prodigy
- Black Eyed Peas
- Kasabian
- Fatboy Slim
- Paolo Nutini
- Faithless
- Florence + the Machine
- Stereophonics
- John Mayer
- David Guetta
- Calvin Harris
- Vampire Weekend
- Hot Chip
- Mumford & Sons
- The Temper Trap
- Newton Faulkner
- Gossip
- 30 Seconds to Mars
- Rise Against
- Goldfrapp
- Empire of the Sun
- Wolf Mother
- La Roux
- Broken Local Scene
- Ellie Goulding
- Two Door Cinema Club
Festiwal odbędzie się w Punchestown Racecourse, w co. Kildare, jakieś dwieście kilometrów od miejscowości, w której mieszkam. Blisko - jak zawsze zresztą w Irlandii. Koszta - tu jest niestety dla mnie problem - 4 dniowy bilet z miejsce campingowym kosztuje bagatela 244 euro! Szybki rzut okiem na stronę openera - taka sama opcja kosztuje 390 zł, czyli - tutaj ponowny rzut okiem, tym razem na przelicznik walut - ok. 100 euro - ponad połowę mniej. Tu jednak dochodzi znacznie lepszy/ciekawszy line-up a także fakt, że nikt by w polsce nie zapłacił 1000 zł za festiwal. W Irlandii ceny są inne, znacznie bardziej proporcjonalne do zarobków niż w Polsce.
A jak wy widzicie tegorocznego openera? Nie chcę wyjść na ignoranta, nie znając wielu z tych zespołów grających na największym polskim zdarzeniu muzycznym, ale właśnie fakt, że ich nie znam nie przekonuje mnie do niego. Może wybieracie się na inne festiwale w Europie? Glastonbury również zapowiada się smakowicie, ale to już standard.
Lipec zapowiada się gorąco. Muzycznie, bo w Irlandii cały rok panuje Kwiecień.